W Kielcach obradowała czołówka chirurgów z kraju, a także goście z zagranicy. W sympozjum pod hasłem „25 lat Wideochirurgii w Polsce”, które połączone było z XIX Zjazdem Sekcji Wideochirurgii Towarzystwa Chirurgów Polskich wzięło udział prawie 300 osób: lekarze i pielęgniarki.
Obok chirurgów ogólnych i onkologicznych z całej Polski, w sympozjum uczestniczyli specjaliści m.in.: ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Czech i grupa lekarzy z Ukrainy, a także pielęgniarki z całej Polski.
Prof. zw. dr hab. n. med Stanisław Głuszek – kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Endokrynologicznej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, Prorektor do spraw Medycznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego uważa, że ośrodki w Kielcach i województwie świętokrzyskim mają znaczne osiągnięcia w chirurgii małoinwazyjnej, zarówno w sensie klinicznym jak i naukowym. Dlatego, Kielce wybrano już po raz trzeci na miejsce organizacji Zjazdu Sekcji Wideochirurgii. Wcześniej w stolicy regionu świętokrzyskiego świętowano 5 i 15 – lecie wideochirurgii.
Profesor Stanisław Głuszek podkreśla, że odsetek chorych operowanych technikami małoinwazyjnymi systematycznie wzrasta. – Dla pacjenta miniinwazja, ma kapitalne znaczenie – podkreśla profesor. W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach niektóre zabiegi wykonywane są obecnie wyłącznie laparoskopowo, tak jest m.in.: w przypadku cholecystektomii, czyli operacji wycięcia pęcherzyka żółciowego, ale techniki te stosuje się również powszechnie przy zabiegach antyrefluksowych, czy połączenia przełykowo-żołądkowego. W przypadku operacji mięsaków przewodu pokarmowego, około 50 procent zabiegów realizowanych jest metodami mininwazyjnymi, a na jelicie grubym w ten sposób wykonywane jest 10-15 procent operacji.
Prof. dr hab. n. med. Grzegorz Wallner – konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii ogólnej uważa, że klinika kierowana przez profesora Stanisława Głuszka jest jednym z bardziej doświadczonych i wyrazistych ośrodków chirurgii miniinwazyjnej w kraju.
Zdaniem konsultanta, przygotowanie mentalne, czy możliwości fizjologiczne polskich chirurgów w żaden sposób nie odbiegają od tego co reprezentują w dziedzinie wideochirurgii lekarze na Zachodzie. Jedyną barierą mogą być kwestie ekonomiczne związane z dostępem do nowoczesnego sprzętu.
Konsultant przyznał, że techniki małoinwazyjne, choć bardzo korzystne dla pacjenta, nie sprawdzają się w niektórych sytuacjach. W 100 procentach realizowana jest w ten sposób chirurgia pęcherzyka żółciowego, ale w przypadku takich narządów, jak: trzustka, wątroba, jelito ten odsetek jest zmienny, ale proporcjonalnie tak samo wyglądający jak w krajach zachodnich.
Profesor Marian Smoczkiewicz, który w maju, 1991 roku w Poznaniu, wspólnie z udziałem francuskiego chirurga prof. Domergue’a wykonał pierwsze w kraju cholecystektomie laparoskopowo, przyznał, że metoda ta budziła wówczas wiele kontrowersji, ale po latach widać, że jest niezwykle korzystna dla pacjenta, przyjęła się i niewątpliwie będzie dalej rozwijać się, z korzyścią dla chorych.
Dr hab. n. med. Zbigniew Lorenc z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego numer 5 w Sosnowcu uważa, że rozwój wideochirurgii należy zawdzięczać entuzjastom, którzy 25 lat temu rozpoczęli trudną drogę , w czasach gdy brakowało sprzętu i należało przełamywać stereotypy związane z wprowadzaniem nowych technik operacyjnych. Zdaniem Zbigniewa Lorenca, dobrze wyszkolony chirurg powinien dysponować różnymi technikami operacyjnymi, wśród których metody laparoskopowe odgrywają olbrzymią rolę. Specjalista podkreślił, że wszystkie nowości, w tym związane ze sprzętem, muszą być podparte dowodami naukowymi, która technika operacyjna jest lepsza, w poszczególnych dziedzinach.
Wśród gości Sesji Pielęgniarskiej, znalazła się m.in.: profesor Maria Szewczyk – konsultant krajowy w dziedzinie pielęgniarstwa chirurgicznego i operacyjnego. Jak podkreśliła, rola pielęgniarki w opiece nad pacjentem jest bardzo ważna. To pielęgniarki przygotowują chorego do zabiegu operacyjnego, pełnią istotna rolę w jego trakcie, dbają o to by uniknąć tak zwanych czarnych punktów, a po zabiegu odpowiadają m.in.: za monitorowanie bólu i zapobieganie zakażeniom miejsca operowanego
20 października, pierwszego dnia sympozjum Honorowe Członkostwo Sekcji Wideochirurgii Towarzystwa Chirurgów Polskich otrzymali profesorowie: Stanisław Głuszek, Wiesław Tarnowski i Krzysztof Paśnik.
Zjazd organizowany przez Klinikę Chirurgii WSzZ, Wydział Lekarski i Nauk o Zdrowiu UJK oraz Sekcję Wideochirurgii Towarzystwa Chirurgów Polskich i Fundację „Dla Rozwoju Chirurgii w Kielcach” zakończył się w sobotę, 22 października.
Źródło: Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach
Komentarze
[ z 3]
Zabiegi małoinwazyjne już są i w przyszłości będą stawać się coraz bardziej popularne. Wspaniale, że czołówka specjalistów zbiera się by rozmawiać na ten temat. Polscy chirurdzy są bardzo dobrze przygotowani i rzeczywiście w niczym nie ustępują specjalistom z zachodu. Szkoda, że sprzęt medyczny jest trudniej dostępny niż za granicą jednak wszystko Idzie ku lepszemu i miejmy nadzieję że odsetek małoinwazyjnych zabiegów będzie coraz większy. Dla pacjentów stanowi to rozwiązanie gwarantujące szybszy powrót do zdrowia oraz zmniejszenie dyskomfortu podczas rekonwalescencji. Również ryzyko operacyjne spadnie. Jest wiele zalet tych metod dlatego cieszę się, że współpraca międzynarodowa rozwija się również w tej dziedzinie.
W ostatnim czasie bardzo wiele mówi się o chirurgii bariatrycznej i problemie otyłości na całym świecie. W przypadku Polski szacuje się, że chorzy na otyłość olbrzymią stanowią 1-1,5 procent całej populacji osób dorosłych, co stanowi przedział pomiędzy 300, a 450 tysięcy osób. Istnieje także grupę chorych, którzy są zagrożeni rozwojem otyłości olbrzymiej i znajdują się w przedziale BMI pomiędzy 35 a 40, co wskazuje na otyłość II stopnia. Pacjenci oczekujący na chirurgiczne zmniejszenie masy ciała czekają obecnie nawet dwa lata, zanim trafią na operację. Osoby otyłe cierpią na towarzyszące schorzenia, takie jak hipercholesterolemia, cukrzyca czy nadciśnienie tętnicze, które w znacznym stopniu skracają życie. Według specjalistów może to być średnio nawet 15 lat. W najbliższym czasie na tak zwane ośrodki referencyjne zostanie z pewnym prawdopodobieństwem nałożony obowiązek utworzenia multidyscyplinarnych zespołów bariatrycznych, w skład których, oprócz chirurga bariatry, będzie również wchodził koordynator, dietetyk, a także psycholog. Aktualnie niewiele ośrodków dysponuje możliwością zapewnienia choremu kompleksowych konsultacji żywieniowych czy psychologicznych, stąd często pacjenci odbywają takie wizyty na własną rękę, w placówkach prywatnych. Operacje bariatryczne, mimo, że wykonywane z dostępu laparoskopowego, należą do największych operacji wykonywanych na przewodzie pokarmowym i z uwagi na dużą masę ciała pacjentów mogą nie być zbyt proste. Podczas zabiegu jest zaangażowany cały zespół specjalistów, w tym także anestezjologów specjalizujących się w tego typu zabiegach. Chirurgiczny, mało inwazyjny dostęp oraz specjalny sposób prowadzenia znieczulenia pozwalają na znaczne skrócenie pobytu w szpitalu i jeśli pacjent nie ma przeciwwskazań może opuścić klinikę następnego dnia po operacji po uprzedniej edukacji przeprowadzonej przez pielęgniarkę bariatryczną. Rzecz jasna nie jest to koniec drogi, a badania kontrolne i opieka muszą być sprawowane do końca życia. Jest ona uzależniona w dużej mierze od samego pacjenta. Około 20-30 procent chorych, szczególnie tych ze skrajną postacią otyłości patologicznej, w przyszłości będzie musiała mieć ponownie przeprowadzony zabieg, jednak większość osób, jeśli będzie żyła zgodnie z zaleceniami wydanymi przez centrum leczenia otyłości, utrzyma utraconą masę ciała i pozbędzie się większości chorób towarzyszących. Dlatego niezbędne jest podjęcie trwałej współpracy z całym zespołem multidyscyplinarnym, w tym głównie z psychologiem oraz specjalistą żywienia. Większość ośrodków wymaga także corocznej kontroli pacjenta w zakresie odpowiedniej diagnostyki np. ponownej gastroskopii czy ponownych badań stanu odżywienia. Otyłość ma również znaczny związek z przebiegiem infekcji koronawirusem. Mianowicie ryzyko ciężkiego przebiegu Covid-19 i zgonu z jego powodu jest u otyłych pacjentów bardzo wysokie. Badanie populacyjne przeprowadzone we Francji wykazało, że ryzyko zgonu może w ich przypadku wzrosnąć o 150 procent, zatem jest 2,5-krotnie większe niż w przypadku chorych o prawidłowej masie ciała. Zakażenie, nawet jeśli przebiega łagodnie, wymaga izolacji. Ta z kolei sprzyja progresji otyłości. Jeżeli chodzi o szczepienia przeciwko Covid-19 osób z otyłością olbrzymią może istnieć duży problem, ponieważ ciężko jest określić, jak powinny być dawkowane u nich leki, a zatem również szczepionki. Trudno ocenić, jaka dawka będzie skuteczna aby pobudzić układ immunologiczny do wywołania odporności oraz jakie będzie bezpieczeństwo tego szczepienia w obliczu wielochorobowości. Jest to więc kolejny dowód na to, że przeprowadzanie operacji bariatrycznych jest bardzo ważne. Problemem, z jakim mierzy się chirurgia ogólna w warunkach pandemii, są utrudnienia w realizacji szkolenia specjalizacyjnego. W pierwszych tygodniach pandemii wywołanej koronawirusem w zasadzie nie miały miejsca kursy w trybie stacjonarnym, a obecnie odbywają się w ograniczonym zakresie. Podobnie zostały znacznie ograniczone możliwości odbywania obowiązkowych staży kierunkowych, zmniejszyła się liczba planowych zabiegów, a więc i procedur wykorzystywanych do szkolenia młodych chirurgów. Warto jednak dopatrzeć się pewnych pozytywów. Znaczna część działalności edukacyjno-szkoleniowej przeniosła się do sfery online. Nie skutkuje to stratą jakości, wiąże się natomiast ze znaczącym usprawnieniem procesu kształcenia rezydentów. Ponadto większą uwagę zwraca się na przestrzeganie reżimu sanitarnego, co przekłada się na mniejszą transmisję patogenów. Obecna sytuacja epidemiologiczna w Polsce zmieniła obserwowany od lat w chirurgii trend skracania czasu hospitalizacji pacjenta po przeprowadzeniu operacji planowej. W warunkach pandemii pobyt chorego w szpitalu uległ wydłużeniu, a także zwiększył się odsetek śmiertelności. Pierwsze tygodnie poświęcone były na organizacji udzielania świadczeń w warunkach zaostrzonego reżimu sanitarnego. Sporym wyzwaniem były braki kadrowe, zwłaszcza w sytuacjach, gdy personel lekarski lub pielęgniarski nie mógł pełnić swoich obowiązków z powodu choroby czy kwarantanny. Jeżeli chodzi o roboty da Vinci to na świecie operacje przeprowadza już niemal 6 tysięcy robotów chirurgicznych. W Polsce do dyspozycji jest tylko 14. Rynek robotyki cały czas się rozwija i z czasem będzie podłączanych coraz więcej robotów, w asyście których można będzie przeprowadzać coraz bardziej skomplikowane operacje. Lekarze korzystają z nich coraz chętniej, między innymi z uwagi na większe bezpieczeństwo, precyzję i mniejsze ryzyko powikłań pooperacyjnych. Atutem jest również to, że robot nigdy się nie męczy i może w zasadzie operować przez całą dobę. Przy rozwijającej się technologii zwiększania prędkości przesyłu danych można także operować na odległość, ograniczając konieczność przemieszczania się lekarzy między szpitalami czy miastami. W Polsce najszybciej do robotów przekonali się urolodzy, ale coraz więcej operacji przeprowadzają także ginekolodzy onkologiczni. W Polsce w ubiegłym roku w obszarze ginekologii przeprowadzono 12 procent wszystkich zabiegów w asyście da Vinci mających miejsce w polskich szpitalach. Dla porównania: operacje w obszarze urologii osiągnęły w ubiegłym roku około trzech czwartych wszystkich zabiegów. Lista zastosowań robotów da Vinci jest bardzo duża, zwłaszcza w ginekologii, a w ostatnich latach zyskują one dużą popularność zwłaszcza w leczeniu endometriozy, która dotyka szacunkowo nawet co dziesiątą kobietę. Robot da Vinci dzięki wysokiej precyzji i kamerze 3D o bardzo dużej rozdzielczości, pozwala bardzo dokładnie obserwować i zoperować chore narządy, usuwając ogniska endometriozy przy zachowaniu pełnego bezpieczeństwa pacjentki. Umożliwia operowanie w 10-krotnym powiększeniu, podczas gdy klasyczna laparoskopia oferuje jedynie czterokrotne. Jeżeli chodzi o związek między pandemią, a robotami wykorzystywanymi w chirurgii zalety chirurgii pozwala zachować ten dystans, ograniczyć liczbę personelu oraz zminimalizować uraz operacyjny. Wysoką skuteczność leczenia i komfort pacjentów łączy się z bezpieczeństwem. Robot da Vinci, kierowany przez specjalistę z niezależnej konsoli, pozwala ograniczyć jego kontakt z pacjentem do niezbędnego minimum, co umożliwia w bezpieczny sposób niesienie pomocy nawet w sytuacji, gdy osoba operowana bądź operująca są zakażone. W zabiegu robotowym chirurg zamiast kilkudziesięciocentymetrowego nacięcia wykonuje kilka mniejszych – jedno-, dwucentymetrowych, które umożliwiają wprowadzenie narzędzia. Pacjent nie traci krwi i rzadko wymaga przetoczenia. Ponieważ uraz jest minimalny, łatwiej znosi operację. Nawet po rozległych operacjach wstaje po kilku dniach z łóżka, w wielu przypadkach już na drugi dzień. Skróceniu ulega czas pobytu w szpitalu, szybciej zaczyna się rehabilitacja. W naszym kraju od jakiegoś czasu da się zauważyć znaczący postęp w dziedzinie chirurgii. W jednym z ośrodków naukowcy opatentowali powłokę przeciwzużyciową do pokrycia noża chirurgicznego tnącego nerwy obwodowe. Do precyzyjnego cięcia nerwów autorzy wynalazku opracowali oryginalne narzędzie- tarczę pokrytą wielojonową i wielowarstwową powłoką przeciwzużyciową typu TiNx:Ag. Nerw posiada charakterystyczną strukturę. Zbudowany jest z ogromnej ilości małych włókienek nerwowych, a w trakcie cięcia pod wpływem przyłożonej siły ugina się, gdyż ostrza tego typu są zbyt tępe, aby gładko i sprawnie zagłębić się w strukturę nerwu, nie powodując jego zgniatania przez dociskanie do podłoża lub narzędzia tnącego. W efekcie powierzchnia przecięcia jest nierówna co przekłada się na późniejszą regenerację nerwu i to, czy pacjentowi uda się przywrócić wszystkie funkcje części ciała, która uległa uszkodzeniu. Warto również wspomnieć, że innowacyjna metoda otrzymywania powłoki umożliwia uzyskanie bioaktywnej powłoki na ostrzu narzędzia, która będzie miała zastosowanie w chirurgii tkanek miękkich.
Jeżeli chodzi o chirurgiczną asystę lekarza to pilotaż szkoleń w zakresie tej specjalizacji, jeśli projekt uzyska akceptację, może ruszyć jeszcze w tym roku. Program szkolenia specjalizacyjnego chirurgicznego asystenta lekarza oparty jest na doświadczeniach amerykańskich, kanadyjskich, ale przede wszystkim na wzorcach brytyjskich i holenderskich. Przede wszystkim chodzi o poprawę funkcjonowania opieki zdrowotnej w zakresie chirurgii ogólnej i innych dyscyplin, w których przeprowadza się zabiegi. Celem wprowadzenia nowego zawodu medycznego jest propozycja wsparcia pracy chirurgów, ich odciążenia od niektórych czynności czy obowiązków. Jest to ważne zwłaszcza teraz gdy obserwujemy gwałtownie narastający kryzys braku lekarzy specjalistów z zakresu chirurgii. Asystent lekarza nie zastępuje specjalisty, ma z nim współpracować komplementarnie np. pod nadzorem specjalisty chirurga. Zakres zadań i obowiązków asystenta lekarza w projekcie, nad którym toczą się aktualnie dyskusje jest dokładnie sprecyzowany. Wiele osób podkreśla, że to właśnie asystent lekarza ma największy bezpośredni kontakt z pacjentem na każdym etapie świadczenia usług medycznych - od przedoperacyjnej wizyty ambulatoryjnej, na etapie diagnostyki, przygotowania do operacji, asystowania do operacji, opieki pooperacyjnej, rehabilitacji, nadzoru ambulatoryjnego po operacji. Otyłość to jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych XXI wieku. Jest przyczyną wielu poważnych schorzeń takich jak: nadciśnienie tętnicze, choroby układu sercowo-naczyniowego, czy cukrzyca. Ryzyko ciężkiego przebiegu Covid-19 i zgonu z jej powodu jest u takich chorych bardzo wysokie. Badanie populacyjne przeprowadzone we Francji wykazało, że prawdopodobieństwo zgonu może w ich przypadku wzrosnąć o 150 procent, jest zatem 2,5-krotnie większe niż w przypadku chorych o prawidłowej masie ciała. Jeżeli w przedziale BMI do 25 umiera 10 pacjentów, to przy założeniu, że zakażona jest taka sama liczba chorych wśród osób z chorobą otyłościową umrze 25 chorych. Jeżeli chodzi o pandemię, to na początku pandemii została ona całkowicie sparaliżowana, co wiązało się z kilkoma przypadkami z Iranu. Chorzy ulegli tam zakażeniu koronawirusem i u połowy z nich zanotowano bardzo ciężki przebieg infekcji. Dla specjalistów przeprowadzających operację bariatryczne była to informacja, aby nie ryzykować i wstrzymać operacje, które są przecież operacjami planowanymi. Obecnie jest w naszym kraju 15 ośrodków, w których przeprowadza się operacje bariatryczne. Pacjenci w większości przypadków nie oczekują na zabieg dłużej niż sześć miesięcy, i w tym czasie muszą przejść wszystkie wymagane procedury przygotowawcze. Trzeba jednak pamiętać, że niektóre ośrodki cieszą się większym zainteresowaniem i w nich kolejka na zabieg może być dłuższa. Z tego też może wynikać dłuższy niż pół roku czas oczekiwania. Pacjent nie powinien czekać zbyt długo, bo jego motywacja do zabiegu może osłabnąć W krajach, w których otyłość występuje częściej, obserwowana jest większa liczba zakażeń, ciężki ich przebieg i większa liczba zgonów. Na pewno jest to związane z wielochorobowością, bo nadmierna ilość kilogramów jest praprzyczyną wielu schorzeń, w szczególności cukrzycy typu 2 czy nadciśnienia tętniczego. Uważa się również, że sama otyłość prowadzi do wzmożonego stanu zapalnego w organizmie. Ewolucja chirurgii robotycznej jest w niezwykle ważnym momencie rozwoju, gdyż wielu potencjalnych konkurentów przygotowuje obecnie swoje rozwiązania do wprowadzenia na rynek. Rozwój chirurgii robotycznej niesie również szanse związane z nowym modelem kształcenia kadr medycznych, w szczególności chirurgów. Nowoczesne rozwiązania technologiczne optymalizują ruchy operatora, umożliwiają chirurgom bardziej komfortową pracę, pozwalają na poprawę pola widzenia i eliminację naturalnego drżenia mięśni, co przyczynia się do zawężenia obszaru interwencji chirurgicznej. Powiększenie daje chirurgowi wysokiej rozdzielczości widok obrazu 3D. W Polsce obecnych jest już 16 autoryzowanych systemów da Vinci. Na całym świecie obecnie około 3 procent wszystkich operacji to operacje wykonywane z użyciem robota. Barierę w dotychczasowym rozwoju rynku stanowiły wysokie koszty technologii. Na chwilę obecną w naszym kraju jest już około dwunastu robotów chirurgicznych. Według analiz jedno takie urządzenie powinno przypadać na milion pacjentów, żeby zbliżyć się do krajów takich jak Niemcy czy Włochy, ale postęp jest zauważalny. W Polsce barierą wciąż pozostaje brak finansowania ze środków NFZ dla procedur wykonywanych przy wsparciu robotów. Eksperci podkreślają, że największe szanse na dogonienie popularności da Vinci w ciągu najbliższych pięciu lat ma system Medtronic. Polski robot chirurgiczny mógłby być kilkakrotnie tańszy niż znany na całym świecie robot Da Vinci. Chociaż powstały już działające prototypy tego urządzenia, wciąż nie doczekał się on debiutu na rynku. To jakość wykonania zabiegu i bezpieczeństwo pacjenta jest ostatecznym wyznacznikiem sukcesu chirurgii robotycznej. Dlatego podstawowym warunkiem dalszego dynamicznego wzrostu tej dziedziny w Polsce jest odpowiedni system kształcenia kadr. Powstały różne wersje tego urządzenia- z niezależną podstawą, z dwoma ramionami, sterujący endoskopem, a nawet trójramienny, który może wykonywać pracę za dwóch kardiochirurgów i asystenta kierującego torem wizyjnym. Specjaliści opracowali taki system, umożliwiający to, że niektóre operacje można by było przeprowadzić przy pomocy jednej osoby, która znajduje się za konsolą i przełącza odpowiednio funkcje. Co więcej, narzędzia, które są montowane na tym robocie i każdym naszym następnym, były mechatroniczne, które można było zdjąć i włożyć w uchwyt w dłoni i sterować nimi jak mechatronicznymi narzędziami. Roboty znajdują zastosowanie nie tylko w kardiochirurgii. Lekarze z Chin za pomocą narzędzi stworzonych do przeprowadzania zdalnie zabiegów chirurgicznych wszczepili urządzenie stymulujące do mózgu pacjenta z chorobą Parkinsona. Odległość między operującym lekarzem, a pacjentem wynosiła ponad 3 tysiące kilometrów. W roku 2020 45 operatorów przeprowadziło w Polsce 1700 operacji w asyście robota chirurgicznego. Najczęściej była to prostatektomia. W ubiegłym roku wszystkich takich operacji przeprowadzono około 2,5 tysięcy, z czego publicznych było około 1100, a komercyjnych 1400. W obecnym roku ich liczba może osiągnąć trzy tysiące, a stosunek publiczne/prywatne będzie bardzo zbliżony. Udowodniono naukowo, że po tego rodzaju operacji pacjenci krócej przebywają w szpitalu, zmniejszona jest utrata krwi i ryzyko transfuzji, krótszy jest powrót do pełnej aktywności życiowej, niższy jest odsetek powikłań wczesnych i śródoperacyjnych, że także wyniki czynnościowe, szczególnie określane w pierwszym roku po operacji, są lepsze. Największą grupę chirurgów ogólnych tworzą lekarze po 70 roku życia. To sytuacja niepokojąca i niebezpieczna. Chirurg potrzebuje kilkunastu lat pracy w zawodzie, aby być samodzielny. Wiek 45-55 lat to najlepszy okres w jego karierze. Pod wypływem pandemii COVID-19 opieka zdrowotna zmienia się w znaczny sposób. Powrót do tego, co kiedyś uważaliśmy za „normalne” będzie wymagał zmierzenia się z wieloma wyzwaniami. Dodatkowo dochodzą nowe wyzwania związane z narosłym w czasie pandemii długiem zdrowotnym. Jedną z szans na przezwyciężenie tych trudności stanowi dynamicznie rozwijająca się chirurgia robotyczna. Pandemia wywołana koronawirusem nie pozostała bez wpływu na tempo rozwoju rynku chirurgii robotycznej. Niezależnie jednak od ograniczeń wynikających z pandemii rynek zanotował wzrosty.Od lat istnieje narastający problem braku kadry chirurgów. Na podstawie oficjalnych danych z Centrum Systemów Informacyjnych w Ochronie Zdrowia tylko w latach 2017 - 2019 ubyło aż 18,5 procent, czyli około 1000 chirurgów. Przyczyn jest kilka. Głównie chodzi o to, że starsi lekarze odchodzą na emerytury, a nie obserwuje się napływu chętnych do szkolenia w tej specjalizacji. Ze wstępnych danych wiadomo, że tylko w okresie pandemii COVID-19 odeszło z pracy na emeryturę kolejne około 10-15 procent lekarzy i nie ma ich kto zastąpić. Już trzeci rok z rzędu notuje się około 400 wolnych miejsc szkolenia specjalizacyjnego.