W Specjalistycznym Szpitalu Miejskim im. Mikołaja Kopernika powstanie SOR. Będzie to drugi szpitalny oddział ratunkowy w Toruniu.
Dyrektor szpitala Krystyna Zaleska podpisała w tym tygodniu w Ministerstwie Zdrowia umowę w tej sprawie. Projekt o wartości 10 mln zł, w tym 8,5 mln zł dofinansowania ze środków Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, zrealizowany zostanie w okresie 1,5 roku.
Szpitalny oddział ratunkowy, tzw. SOR, to wyodrębniona komórka organizacyjna szpitala, w której personel medyczny udziela świadczeń zdrowotnych osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. Każdy zgłaszający się na SOR powinien zostać przyjęty. O kolejności przyjęć pacjentów decyduje stan zdrowia weryfikowany przez personel medyczny.
SOR powstanie na bazie obecnej Izby Przyjęć. Umożliwi poprawę warunków pracy kadry, a tym samym zapewni pacjentom większe bezpieczeństwo zdrowotne. Ułatwi realizowanie bardziej specjalistycznych procedur, które wymagają odpowiedniego sprzętu oraz personelu, a przez to są droższe.
Oddział powiększy swój inwentarz o aparaturę specjalistyczną. Znajdzie się tam m.in. przyłóżkowe RTG czy przewoźne USG. Wyposażone zostaną dwa stanowiska resuscytacyjno-zabiegowe, sala zabiegowa i cztery stanowiska obserwacyjne. Zwiększy się również sama powierzchnia oddziału - będą to 941 m kw.
Komentarze
[ z 6]
To wspaniała wiadomość. Drugi SOR pozwoli pacjentom na szybsze otrzymanie pomocy. Skrócą się kolejki, a pacjenci będą mogli poczuć się bezpieczniej. Czasami zdarza się, że kilka osób potrzebuje pilnej opieki lekarskiej. Rozwój placówek medycznych jest zawsze dobrą informacją. Zdrowie jest najważniejsze i powinniśmy w nie inwestować. Pomimo dużych kolejek do specjalistów uważam, że w Polsce mamy lepszy dostęp do bezpłatnej opieki medycznej niż w wielu krajach. Ponadto polscy lekarze cieszą się dużym uznaniem na arenie międzynarodowej.
Według mnie to bardzo dobry pomysł. Toruń to bardzo duże miasto i z pewnością kolejny Szpitalny Oddział Ratunkowy bardzo się przyda. Niestety dosyć często słyszy się o tym, że pacjenci muszą oczekiwać bardzo długo na przyjęcie. Wynika to bardzo często z braków kadrowych, które stają się coraz powszechniejsze w polskich szpitalach. Takie rozwiązania z pewnością są bardzo dobre ponieważ pozwolą odciążyć jedyny SOR w tym mieście. Tak jak wspomniała użytkowniczka powyżej jest to bardzo korzystne ponieważ pacjenci będa mieć szansę na szybsze udzielenie im pomocy. Doskonale wiemy, że w wielu przypadkach czas odgrywa bardzo ważną rolę. Dobrze, że udało się znaleźć tak dużą ilość środków aby odpowiednio wyposażyć Szpitalny Oddział Ratunkowy. Cieszy mnie fakt, że w coraz większej ilości oddziałów w polskich szpitalach pojawia się sprzęt bardzo wysokiej jakości, który zapewnia lepszą jakość udzielanych świadczeń.
Szpitalny Oddział Ratunkowy jest wyposażony w specjalistyczny sprzęt pozwalający na wykonanie praktycznie każdego pilnego zabiegu ratującego życie. Na SOR powinni trafiać ci, którym niezbędna jest natychmiastowa pomoc medyczna. Niestety, często zgłaszają się osoby, których problemy powinna rozwiązać przychodnia rejonowa. Szpitalny Oddział Ratunkowy (czyli w skrócie SOR) powinien ratować ludzi, których życie jest w niebezpieczeństwie - ich zdrowie nagle się pogorszyło lub ulegli wypadkowi. Temu zadaniu podporządkowana jest zarówno wyspecjalizowana i wysoko wykwalifikowana kadra medyczna jak wyposażenie oddziału. Szpitalny Oddział Ratunkowy nie powinien być przychodnią podstawowej opieki zdrowotnej czy też przychodnią specjalistyczną, a tak niestety często traktują go pacjenci. W SOR dokonywana jest wstępna segregacja i kwalifikacja chorych, wykonywane są wszelkie czynności stabilizujące funkcje życiowe pacjenta, a także ustalany jest kierunek dalszego postępowania diagnostycznego i leczniczego. Lekarz dyżurujący na oddziale ratunkowym przeprowadza wstępną diagnostykę, decyduje o podjęciu leczenia w zakresie niezbędnym dla stabilizacji funkcji życiowych osób, które znalazły się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, zapewnia w razie konieczności niezwłoczny transport sanitarny do najbliższego zakładu opieki zdrowotnej udzielającego innych świadczeń opieki zdrowotnej.
Bardzo spodobał mi się Pani komentarz, ludzie często zapominają, do czego tak naprawdę zostały stworzone SORy. SOR to Szpitalny Oddział Ratunkowy. Jest to miejsce, w którym można przeprowadzić wiele zabiegów ratujących życie. Na SOR trafiają osoby, które potrzebują natychmiastowej pomocy medycznej. SOR nie jest obecny w każdym szpitalu. Kto może zgłosić się na SOR? Kiedy nie powinniśmy zgłaszać się na SOR? SOR to miejsce, w którym ratuje się życie osób potrzebujących pilnej opieki medycznej. SOR funkcjonuje 24 godziny na dobę. Na SOR trafiają osoby, które uległy wypadkowi lub których stan zdrowia nagle się pogorszył. SOR jest wyposażony w sprzęt, którego zadaniem jest ratowanie życia. Pracownicy SOR to wykwalifikowana kadra, która potrafi poradzić sobie w najróżniejszych przypadkach medycznych. SOR nie powinien być przychodnią podstawowej opieki czy też poradnią specjalistyczną. Zdarza się, że niestety na SOR trafiają pacjenci, którzy powinni w pierwszej kolejności zgłosić się do lekarza rodzinnego lub specjalisty, a nie korzystać z opieki na SOR. Jest to niezwykle istotne, ponieważ w ten sposób osoby zabierają cenne miejsce tym, którzy naprawdę potrzebują pilnej opieki lekarskiej. Na SOR powinny zgłaszać się tylko osoby, które wymagają udzielenia pomocy medycznej w sytuacji, gdy nastąpiło nagłe zagrożenie zdrowia i życia. Nagły stan polega na pojawieniu się w tym momencie lub za chwilę objawów pogorszenia zdrowia, których bezpośrednią konsekwencją może być upośledzenie funkcji organizmu, uszkodzenie ciała lub utrata życia. Objawy nagłego pogorszenia zdrowia obejmują m.in. napady drgawek, nagły i silny ból brzucha, krwawienie z przewodu pokarmowego, silne krwawienie z dróg moczowych lub rodnych, uraz lub zatrucie. Do oceny, czy w danej sytuacji u pacjenta wystąpił stan nagły uprawniony jest wyłącznie lekarz udzielający świadczenia zdrowotnego. W praktyce oznacza to, że wizyta na SORze powinna się odbyć tylko wtedy, gdy realnie nastąpiło nagłe pogorszenie zdrowia. Na SORze nie pojawiamy się, gdy męczy nas przeziębienie albo niestrawność. Jeśli zachorujemy nagle lub nasz stan zdrowia się pogorszy, ale nie zagraża on bezpośrednio naszemu życiu, zamiast na SOR udajemy się do placówki świadczącej usługi w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. NiŚOZ czynne są od 18:00 do 8:00 od poniedziałku do piątku oraz całą dobę w soboty, niedziele i dni świąteczne. Każdy pacjent, który zgłosi się na SOR ma prawo do natychmiastowego udzielenia świadczenia zdrowotnego w momencie jeśli jego zdrowie lub życie jest zagrożone. Nie ma przy tym znaczenia, czy ta osoba zgłosiła się do SORu sama, czy została przywieziona przez karetkę pogotowia. Należy pamiętać, że pomoc na SORze udzielana jest w pierwszej kolejności osobom, które wymagają natychmiastowej stabilizacji podstawowych funkcji życiowych, a także kobietom, które zaczynają rodzić. Na SOR można się zgłosić w dowolnym miejscu, niezależnie od miejsca zamieszkania. Nie ma w tym momencie mowy o rejonizacji. Podczas wizyty w szpitalnym oddziale ratunkowym pacjentowi są udzielane świadczenia opieki zdrowotnej polegające na wstępnej diagnostyce i podjęciu leczenia w zakresie obejmującym stabilizację funkcji życiowych pacjenta, jeśli ten znajduje się w stanie bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia. Po zdiagnozowaniu i ustabilizowaniu funkcji życiowych pacjent zostaje przekazany do dalszego leczenia na oddział, który zajmuje się leczeniem danej jednostki chorobowej. W razie konieczności leczenia w innej placówce zostaje do takowej przetransportowany. Jeśli po zdiagnozowaniu i ustabilizowaniu funkcji życiowych pacjent czuje się lepiej zostaje wyposażony w skierowania na dalsze badania lub do poradni specjalistycznej. Może trzymać też recepty na leki, które poprawią jego samopoczucie. Dzieje się tak, gdy lekarz po badaniu stwierdzi, że pacjent nie wymaga dalszej hospitalizacji i może wrócić do domu.
To wspaniale, że udaje się otwierać nowe ośrodki zdrowia w Polsce. Chociaż po chwili namysłu do głowy wkrada się nutka niepewności. Czy zamiast otwierania nowych miejsc, nie należałoby jednak ulepszyć te, które już działają? Na SOR nie chce trafić nikt. Ani pacjent, dla którego może się to skończyć tragicznie, ani lekarz, który w bezsilnej złości nazywa go „szpitalnym obszarem rozrywkowym”. Po ostatnich głośnych wypadkach Zawierciu, Sosnowcu i Dąbrowie Górniczej oddziały ratunkowe stają się przerażającą ilustracją kryzysu w polskiej służbie zdrowia. Lekarzy nie ma. Jest bardzo dużo sygnałów z różnych miejsc w Polsce, gdzie, w związku z nowymi przepisami, dyrektorzy próbują zwiększyć obsadę, namawiając lekarzy do dyżurowania w dwóch miejscach jednocześnie .Przypominam, że już minister zdrowia Konstanty Radziwiłł twierdził, że pełnienie przez jednego lekarza dyżuru w dwóch różnych miejscach w tym samym czasie nie stanowi żadnego problemu. Lekarze protestują przeciwko temu już od pewnego czasu. W przypadku SOR, taki współdzielony dyżur, to jest gra obarczona wielkim ryzykiem zarówno dla pacjentów na SOR-ze i na oddziale, jak i dla lekarza. Również kłopotliwe jest w tej sytuacji nawet samo umiejscowienie szpitalnych oddziałów ratunkowych w odrębnych częściach szpitala. Zwykle jest to duża odległość. Jeśli w jednym czasie wydarzą się dwa przypadki wymagające fizycznej obecności lekarza, to jeden z pacjentów będzie miał dużo mniejsze szanse na uzyskanie pomocy. Przecież na SOR-ze powinni działać lekarze oddelegowani do tego dyżuru. Według nowych przepisów szpitale muszą wprowadzić podział pacjentów na pięć kolorów: od czerwonego - osób w najcięższym stanie, którym pomocy należy udzielić natychmiast - do niebieskich - najlżej chorych, mogących czekać na pomoc do 240 minut - bo tak zapisano w rozporządzeniu. Taki czas oczekiwania to raczej należy włożyć między bajki. 240 minut to bardzo mało. Myślę, że wielu pacjentów w cięższym stanie, oznaczonych jako kolor żółty, byłoby zachwyconych, gdyby czas oczekiwania miał tyle wynosić. SOR to nie miejsce na przeprowadzanie badań, ale oddział ratowania życia: jeśli ktoś może czekać kilka godzin na kontakt z lekarzem, to znaczy, że powinien najpierw udać się po pomoc do nocnej pomocy lekarskiej lub do lekarza pierwszego kontaktu, który podejmie decyzję o dalszych działaniach. Bardzo dużo osób pojawia się na SOR-ach z naprawdę błahymi problemami. Nie pozbędziemy się tłumów, jeśli nie będziemy edukować pacjentów. Na papierze można zapisać wszystko, a życie jest życiem. Pacjent niebieski, zielony, przez swój kolor otrzymują jasny komunikat. Ten czas 4 godzin może się wydłużyć. Wystarczy, że przyjadą dwie, trzy karetki z pacjentami w stanie ciężkim. Nikt pacjenta z bolącymi plecami nie będzie oglądać, kiedy walczy o życie człowieka po zatrzymaniu krążenia. Wszyscy mówią, że SOR-y bezustannie generują straty. To dlatego, że wypłaca się im środki na podstawie ustalonego z góry ryczałtu, niezależnie od liczby pacjentów, których przyjmą. SOR-y nie opłacają się szpitalom. Miały być zbrojnym ramieniem, a stały się kamieniem młyńskim dla wielu placówek. Dyrektorzy ograniczają więc obsadę. Gdyby chcieli ją zapewnić, to straty byłyby jeszcze większe. Nie ma obsady, wydłużają się kolejki. Więc, jeśli nie będzie większych nakładów na służbę zdrowia, nie będzie więcej lekarzy, a co za tym idzie nic się nie zmieni: nie znikną kolejki i problemy.
Resort zdrowia poszerza zakres czynności do samodzielnego wykonania przez ratownika medycznego. Po wejściu w życie nowych przepisów ratownik będzie miał prawo wykonywać m.in. intubację dotchawiczą z użyciem środków zwiotczających, badanie ultrasonograficzne, cewnikowanie pęcherza moczowego i drobne zabiegi chirurgiczne. Zmiany są spowodowane rosnącym udziałem w systemie Państwowe Ratownictwo Medyczne podstawowych zespołów ratownictwa medycznego, w składzie którego nie ma lekarza. Często więc ratownicy medyczni sami muszą podejmować decyzję o przeprowadzeniu stosownej procedury u pacjenta, a obowiązek skonsultowania tej decyzji z lekarzem wydłuża czas niesienia pomocy. Jednocześnie podkreśla się, że ratownicy medyczni w procesie edukacji przed- i podyplomowej są przygotowywani do wykonywania intubacji dotchawiczej z wykorzystaniem środków zwiotczających. Ponadto rozporządzenie przewiduje możliwość wykonywania przez ratowników medycznych badania USG według wybranych protokołów mających zastosowanie w medycynie ratunkowej, pod warunkiem ukończenia kursu certyfikowanego przez Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego. Z danych przekazanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia Ministerstwu Zdrowia, wynika, że na dzień 1 kwietnia 2021 roku w naszym kraju pracowało 22 481 ratowników medycznych. Natomiast zgodnie z danymi przekazanymi przez ministra obrony narodowej, liczba ratowników medycznych wykonujących zadania zawodowe w podmiotach leczniczych będących jednostkami budżetowymi i jednostkami wojskowymi, dla których podmiotem tworzącym jest MON, oraz w jednostkach podległych MON niebędących podmiotami leczniczymi, wynosi ok. 2000 osób. W ubiegłym roku wykonano prawie 3,1 miliona wyjazdów/wylotów zespołów ratownictwa medycznego. W porównaniu z rokiem poprzednim liczba ta zwiększyła się o 299,6 tysięcy Zespoły ratownictwa medycznego udzieliły świadczeń zdrowotnych, blisko 3,1 miliona. Zespoły ratownictwa medycznego liczą 12,9 tysięcy pracowników, z czego 11,0 tysięcy to ratownicy medyczni, ponad 1,1 tysiąca pielęgniarki systemu ratownictwa medycznego, ponad 400 stanowią lekarze systemu ratownictwa medycznego i blisko 400 innych osób. W porównaniu z 2020 rokiem liczba personelu medycznego utrzymywała się na podobnym poziomie. Cały czas dokonuje się zakupu nowego sprzętu medycznego na terenie całego kraju. Cztery karetki otrzymało Samodzielne Publiczne Pogotowie Ratunkowe w Krośnie. Ich zakup został dofinansowany kwotą 2 milionów złotych pochodzących z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Dwie nowe specjalistyczne karetki pogotowia trafiły także do szpitala w Tomaszowie Mazowieckim. Jedna z nich została zakupiona z myślą o pacjentach z Covid-19. Koszt obu karetek to ponad milion złotych. Obecnie tomaszowski szpital obsługuje aż trzy powiaty - łódzki wschodni, brzeziński i tomaszowski. Nowe karetki będą służyć pacjentom z tych trzech regionów. Również Radomska Stacja Pogotowia Ratunkowego dostała nową karetkę bariatryczną. To ambulans specjalistyczny, którym można transportować pacjentów z otyłością olbrzymią. Jest wyposażony w odpowiednie wzmocnione urządzenia, którymi można bezpiecznie transportować, ale też ratować zdrowie i życie chorych ważących nawet 300 kilogramów. Taki sprzęt to też ułatwienie pracy ratowników. Nowa karetka bariatryczna kosztowała około 800 tysięcy złotych. Jeżeli chodzi o Gdynię to dwie karetki z kompletnym wyposażeniem trafiły do Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Trzecią udało się dokupić w ramach umowy leasingowej. To najnowocześniejsze tego typu ambulanse, które są aktualnie dostępne na rynku. Wszystkie trzy pojazdy niemal od razu ruszyły aby pomóc pacjentom. 10 nowych, żółtych karetek, zaopatrzonych w respiratory najnowszej generacji wzbogaciło również w flotę Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Kosztowały ponad 5,2 miliona złotych, z czego 5 milionów złotych to środki pochodzące z dofinansowań unijnych. Nowe pojazdy trafiły do stacji pogotowia w Kaletach, Bytomiu, Piekarach Śląskich, Gliwicach, Pawłowicach, Pszczynie, Tychach i Katowicach. Nowe karetki mają bardzo dobre wyposażenie medyczne, zawierają bowiem defibrylatory, pompy infuzyjne, ssaki, deski, materace próżniowe, podbieraki oraz najnowszej klasy respiratory, które mogą być wykorzystane także u dzieci. Wspomniane respiratory to nowoczesne urządzenia, obecne na rynku europejskim od niedawna. Mają wszystkie tryby respiratoterapii stosowane również na oddziałach intensywnej terapii w szpitalach. Posiada także funkcję ciśnienia szczytowego, opcję ustawienia dodatniego ciśnienia końcowowydechowego i współpracuje z ewentualnym oddechem pacjenta. Trzy w pełni wyposażone torby pediatryczne trafiły do zespołów Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego w Opolu. To prezent od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który ma służyć niesieniu pomocy najmłodszym i nieco starszym dzieciom. Wartość przekazanych toreb to blisko 90 tysięcy złotych. Ze sprzętu będą korzystały trzy zespoły specjalistyczne, których członkami są zarówno lekarze, jak i ratownicy. Umożliwią one niesienie pomocy małym pacjentom, dzieciom, od noworodka do małego dziecka. Umożliwią wykonywanie medycznych czynności ratunkowych na tak wysokim poziomie. Do Sejmu trafił rządowy projekt ustawy, który likwiduje Państwowy Egzamin z Ratownictwa Medycznego. Rząd chce w ten sposób przyspieszyć wejście na rynek kolejnych ratowników medycznych.W Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego. Przepisy określają aktualne terminy, które pozwolą szpitalom na dostosowanie się do ważnych zmian. Chodzi o utworzenie miejsca udzielania świadczeń nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, zatrudnienia specjalisty medycyny ratunkowej na stanowisku ordynatora SOR oraz posiadania lotniska bądź lądowiska.Motocykle ratunkowe, które dotychczas stanowiły część wybranych zespołów wyposażonych w ambulanse, będą odrębnym rodzajem zespołów ratownictwa medycznego, który będzie jednym z elementów wojewódzkiego planu działania systemu i oddzielnym produktem do sfinansowania w ramach umów zawieranych przez Oddziały Wojewódzkie NFZ. Liczbę zespołów wyposażonych w motocykle szacuje się maksymalnie na jeden na każde rozpoczęte 400 tysięcy mieszkańców województwa, a czas działania tych jednostek to okres od dnia 1 maja do dnia 30 września, do 12 godzin w ciągu jednej doby. Biorąc pod uwagę 60-kilometrowy promień działania każdej z baz, niemal cała powierzchnia naszego kraju pokryta jest zasięgiem śmigłowców LPR (przy 100-kilometrowym promieniu pokrycie jest 100-procentowe). Śmigłowce posiadają nowoczesne wyposażenie medyczne, nieodbiegające od europejskich standardów. Załogi medyków podlegają ustawicznemu szkoleniu medycznemu, co przekłada się na wysoki poziom udzielanych świadczeń medycznych. Załogi HEMS realizują rocznie około 12 tysięcy misji transportując około 8 tysięcy pacjentów. Nową bazę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego otwarto w Kokotowie niedaleko Wieliczki. Wybudowano obiekt z pomieszczeniami socjalno-operacyjnymi dla załogi i hangarem o łącznej powierzchni prawie 750 metrów kwadratowych. Przesunięcie bazy o kilkanaście kilometrów w kierunku wschodnim powoduje, że zabezpieczenie wschodniej części województwa, ale także województw ościennych jest zdecydowanie większe, bez utraty zabezpieczenia części zachodniej, która jest zapewniona przez bazę zlokalizowaną w Katowicach. Ma ona zaplecze operacyjne, techniczne, socjalne i medyczne. Prace budowlane zajęły półtora roku. Śmigłowiec jest hangarowany na specjalnej platformie elektrycznej. Dzięki temu można szybko i bezpiecznie przemieszczać go bez konieczności stosowania ciągnika. W otoczeniu bazy wybudowano stację paliw, miejsca postoju śmigłowca, drogi dojazdowe i chodniki, a całość została ogrodzona. Nawet dwa razy więcej misji ratunkowych ma latem gdańskie Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Załoga śmigłowca pełni dyżur przez całą dobę, siedem dni w tygodniu w bazie w Rębiechowie.