Po przebadaniu ponad 6000 matek i ich nowonarodzonych dzieci naukowcy stwierdzili, że palenie tytoniu w ciąży może przyczynić się do chemicznej modyfikacji nici DNA płodu.
Podczas tego badania naukowcy dodatkowo zidentyfikowali geny, które ulegają specyficznym zmianom. Najnowsze badania opublikowane 31 marca 2016 roku na łamach „American Journal of Human Genetics” dowodzą, że istnieje zależność między paleniem papierosów przez matki a rozwojem u ich dzieci wielu chorób w późniejszym życiu.
Międzynarodowy zespół naukowców przeanalizował zmiany w obrębie nici DNA 6685 noworodków, których matki paliły bądź nie paliły papierosów w czasie ciąży. Kobiety z całego świata, które zostały zakwalifikowane do badania, określały na podstawie sporządzonego kwestionariusza do jakiej grupy osób palących należą. W zależności od ilości spalanych papierosów w ciągu dnia uczestników podzielona na trzy grupy: „ciągły palacza” (13%), „niepalący przed i w trakcie ciąży” (62%) oraz „sporadyczny palacz” (25%), czyli matka która sporadycznie paliła papierosy lub rzuciła palenie na początku ciąży.
Do oceny metylacji DNA noworodków, naukowcy zbierali próbki krwi pochodzące głównie z krwi pępowinowej tuż po porodzie. U niemowląt, których matki należały do grupy „ciągły palacz” badacze zidentyfikowali 6073 miejsc gdzie DNA ulega chemicznej modyfikacji w przeciwieństwie do grupy „niepalący przed i w trakcie ciąży”. Szacuje się, że w około połowie z tych miejsc, w którym dochodzi do zakłócenia materiału genetycznego zmiany związane są konkretnym genem.
Christina Markunas z National Institute of Environmental Health Sciences (NIEHS) wraz z kolegami odkryła, że dzieci matek, które paliły w czasie ciąży są bardziej narażone na konkretne zmiany w DNA, niż te urodzone przez niepalące kobiety. Praca ta dostarcza dowodów na to, że zmiany te nie tylko przyczyniają się do występowania u dzieci wad wrodzonych jak rozszczep wargi i podniebienia, ale również mogą przyczynić się do chorób płuc i układu nerwowego.
Prowadzone są dalsze badania nad ekspresją genów, które mają dostarczyć informacji w jaki sposób modyfikacje nici DNA wpływają na rozwój dziecka i pojawienie się chorób w późniejszym ich życiu. „Wiemy, że palenie tytoniu przyczynia się do rozszczepienia warg i podniebienia, ale nie wiemy co jest tego przyczyną. Zaburzenia metylacji mogą być zaangażowane w ten właśnie proces” - wyjaśnia zespół naukowców z Londynu.
Komentarze
[ z 8]
Tyle wad, tyle chorób powodowanych przez dym tytoniowy. Tak wiele wad wrodzonych i innych powikłań zdrowotnych wśród dzieci matek, które nawet na czas ciąży nie były w stanie odmówić sobie wypalenia papierosa. A w dodatku przeprowadzono już tak wiele badań dowodzących szkodliwości palenia papierosów zarówno wśród dorosłych palaczy jak i wśród dzieci inhalujących płuca w sposób bierny. Dowiedziono też jak wiele chorób u nienarodzonego dziecka może wynikać z palenia papierosów przez ciężarne kobiety. Wszystkie chyba z tych badań są publikowane i ogólnie dostępne. Dziwi mnie więc fakt jakim cudem tak wiele kobiet nie jest w stanie na te dziewięć miesięcy przynajmniej odmówić sobie zapalenia papierosa. Przecież nie robiłyby tego dla siebie, tylko dla swoich nienarodzonych jeszcze dzieci!!! Co jest z tym światem?! Co jest nie tak z ludźmi?! Jakim cudem udało się znaleźć grupę badawczą sześciu tysięcy kobiet wśród których, aż trzynaście procent było nałogowymi palaczkami nawet w trakcie ciąży? To są chyba jakieś żarty, bo nie chce mi się w to wierzyć. Jak kobieta, przyszła matka może narażać swoje nienarodzone dziecko na tak liczne choroby, wady, powikłania? Przecież informacje o szkodliwości dymu tytoniowego są łatwo dostępne. I chyba nie ma w Polsce człowieka do którego taka wiedza w mniejszym, czy większym stopniu by nie dotarła. Mam nadzieję, że w końcu ktoś mądry wpadnie na pomysł jak problem palących matek rozwiązać. Nie wiem, może proponować lepszą opiekę lekarską tym które rzucą? Albo kary pieniężne dla tych, które tego nie zrobią? Nie mam pojęcia jak można wpłynąć na te kobiety, aby zmodyfikować ich styl zachowań i pomóc walczyć z nałogiem, ale sytuacja by ciężarna kobieta paliła papierosy jest dla mnie nie do pomyślenia. Mam nadzieję, że przyjdzie taki dzień, kiedy nie będzie możliwości przebadania wpływu dymu tytoniowego na rozwijający się młody organizm w brzuchu brzemiennej kobiety ze względu na brak grupy badawczej...
Dokładnie! Popieram Pani zdanie. Na kobiety przyłapane na paleniu podczas ciąży powinny być nakładane jakieś srogie kary! To tak jakby lekarze widzieli kogoś zatruwającego bezbronną osobę i byli wobec tego bezsilni. Tak samo z alkoholem. Nie potrafię sobie w głowie poukładać o czym muszą myśleć matki, które są w stanie narażać własne dzieci na poważne wady rozwojowe i problemy w dorosłym życiu tylko z tego powodu, że na okres przynajmniej tych dziewięciu miesięcy nie potrafią sobie poradzić i zerwać z nałogiem. Jeszcze rozumiem kobiety, które po prostu poprzez brak dbałości, ignorancję czy ograniczony iloraz inteligencji nie domyślały się przez długi czas, że rosnący brzuch i brak miesiączki mogą być symptomami rozwijającego się wewnątrz ich macicy płodu i tylko dlatego palą lub piją. Ale matki, które świadome rozwijającego się w ich łonie potomka decydują się sięgnąć po papierosa dla własnej chwilowej uciechy?...jest to dla mnie niewyobrażalne i nie do pomyślenia...co te kobiety mają w głowach?!
Od zawsze wiadomo, że w ciąży palenie jest zabronione. Najpoważniejsze powikłania - w tym poród martwego płodu, przedwczesny poród i niska masa urodzeniowa - występują ze względu na fakt, że nikotyna i tlenek węgla przyczyniają się do zmniejszenia podaży dziecku tlenu. Nikotyna powoduje też zwężenie naczyń krwionośnych w całym organizmie, w tym te w pępowinie. To trochę jak zmuszanie dziecka oddychać przez wąską słomkę. Co gorsza, czerwone krwinki, które przenoszą tlen wiążą więcej dwutlenku węgla.
Palenie może powodować zniszczenie lub degeneracje DNA plemników, co w efekcie prowadzić może do deformacji płodu lub poronienia. Powoduje również wzrost ryzyka niedotlenienia płodu oraz zmian zwyrodnieniowych łożyska. Konsekwencje to wewnątrzmaciczna śmierć płodu, zahamowanie wzrostu, nieprawidłowe kształtowanie się pęcherzyków płucnych. Jeden palący rodzic zwiększa ryzyko nagłej śmierci niemowlęcia, astmy, zapalenia oskrzeli i zapalenia płuc od 25 do 40 %.
Wpływ nikotyny na płodność kobiet to niestety problem ciągle aktualny. Wydaje się, że nikotyna nie wykazuje działania mutagennego, ale jest genotoksyczna i fetotoksyczna. Zaobserwowano m.in. wymianę chromatyd siostrzanych oraz aberracje chromosomowe w komórkach jajnika chomika chińskiego poddanych działaniu nikotyny. Stwierdzono również przypadek obniżenia poziomu metylacji DNA, co związane było ze zwiększoną niestabilnością genomu. Powszechnie i szeroko omawiany w licznych publikacjach jest również szkodliwy wpływ palenia tytoniu na wzrost i rozwój płodu. Znacznie mniej miejsca w doniesieniach naukowych zajmuje wpływ palenia tytoniu na płodność kobiet. Wiele danych wskazuje, że jedną z ważniejszych przyczyn niepłodności mogą być zaburzenia endokrynne, będące konsekwencją palenia tytoniu. Szacuje się również, że ryzyko bezpłodności u kobiet palących jest około 1,5 raza wyższe niż u kobiet niepalących, a czas zabiegania o zajście w ciążę dłuższy. Dane literaturowe wskazują także, że palenie papierosów może obniżać odsetek zapłodnień w porównaniu z kobietami niepalącymi, jak również zaburzać czynności i strukturę jajowodów, co z kolei może prowadzić do ciąż ektopowych. Interakcje pomiędzy nikotyną a hormonami płciowymi kobiet Na tempo metabolizmu nikotyny w organizmie i jej poziom, jak już wspomniano, może wpływać wiele czynników. Jednym z nich jest układ hormonalny, a w szczególności steroidy płciowe i neurohormony. Interakcja nikotynaukład hormonalny jest jednak dwukierunkowa – nikotyna może wpływać na funkcjonowanie układu hormonalnego. Istnieją doniesienia wskazujące, że u palących kobiet mogą pojawić się, częściej niż u kobiet niepalących, nieregularne cykle miesiączkowe, cykle bezowulacyjne oraz wcześniejsze wystąpienie menopauzy, co prawdopodobnie jest spowodowane zaburzeniami w poziomie hormonów płciowych. Jak wiadomo, fizjologiczne zmiany stężeń hormonów płciowych w czasie cyklu miesięcznego kobiety są podstawowym warunkiem prawidłowej płodności. W stadium pęcherzykowym cyklu płciowego, trwającym około 14 dni, hormon folikulotropowy (FSH), wydzielany przez przednią część przysadki mózgowej, pobudza kilka pęcherzyków jajnikowych do różnicowania się, ale tylko jeden z nich osiąga pełną dojrzałość (pęcherzyk Graafa). Estrogeny, produkowane przez dojrzewające pęcherzyki na zasadzie dodatniego sprzężenia zwrotnego, powodują wzrost wydzielania FSH, a ten pobudza produkcję estrogenów. Duże stężenie estrogenów zaczyna, na zasadzie ujemnego sprzężenia zwrotnego, hamować wydzielanie FSH. Gdy stężenie estrogenów osiąga najwyższą wartość, wydzielanie hormonu luteinizującego (LH), również produkowanego przez przednią część przysadki mózgowej, jest większe niż FSH. W ten sposób, na 14 dni przed spodziewaną miesiączką, LH wyzwala owulację pęcherzyka Graafa (jajeczkowanie), a więc przedostanie się gamety z jajnika do światła jajowodu. Stadium lutealne trwa 14 dni, po nim następuje miesiączka. Pod wpływem LH powstaje w jajniku gruczoł – ciałko żółte (łac. corpus luteum) – który wydziela progesteron oraz estrogeny. Jeśli nie dojdzie do zapłodnienia, ciałko żółte po 10-12 dniach zaczyna zanikać, a cały cykl rozpoczyna się od nowa. Palenie może spowodować zaburzenia w aktywności hormonalnej podwzgórza i przysadki oraz obwodowych gruczołów endokrynnych. Nieprawidłowo przebiegający proces rekrutacji pęcherzyków jajnikowych oraz zaburzenia w funkcjonowaniu osi podwzgórze-przysadka-jajnik mogą być spowodowane podwyższonym poziomem FSH, który często występuje u palących kobiet. U palaczek zaobserwowano również zaburzony wzrost i dojrzewanie pęcherzyków jajnikowych i oocytów oraz obniżoną ich zdolność do zapłodnienia. Jest to prawdopodobnie związane z faktem, iż substancje toksyczne obecne w dymie papierosowym hamują produkcję estradiolu w preantralnych pęcherzykach jajnikowych, a stymulują w pęcherzykach przedowulacyjnych. W płynie pęcherzykowym stwierdzono również akumulację toksycznych substancji pochodzących z dymu tytoniowego. W efekcie dochodzi do wzmożonej atrezji pęcherzyków, a w konsekwencji do obniżenia rezerwy jajnikowej. Policykliczne węglowodory aromatyczne negatywnie wpływają na komórki ziarniste i oocyty, a kotynina łączy się z białkami cytoplazmy i jądra dojrzewającej gamety. Razem z innymi składnikami dymu tytoniowego powodują one spadek żywotności oocytu. Ponadto zaobserwowano również spadek poziomu hormonu luteinizującego (LH) w surowicy krwi, a wzrost poziomu wazopresyny. Wazopresyna, poprzez swoje właściwości obkurczające naczynia krwionośne, może utrudnić dostęp gonadotropin do pęcherzyków jajnikowych. Nikotyna pobudza również rdzeń nadnerczy i podwzgórze do zwiększonego wydzielania amin katecholowych, co również powoduje wzrost oporu naczyniowego poprzez zwężenie naczyń krwionośnych i spadek ukrwienia wielu narządów, być może również jajników. Istnieją doniesienia wskazujące, że stężenia estrogenów w moczu w czasie fazy lutealnej cyklu miesiączkowego u palących kobiet są niższe od stężeń w moczu kobiet niepalących; inne badania nie przyniosły jednak potwierdzenia powyższych obserwacji. Za antyestrogenowy efekt palenia tytoniu może odpowiadać spadek aktywności aromatazy – enzymu odpowiedzialnego za proces steroidogenezy jajnikowej. Nie wszystkie obserwacje potwierdziły jednak tę hipotezę. U palaczek po menopauzie stwierdzono podwyższony poziom progesteronu, 17-hydroksyprogesteronu, dehydroepiandrosteronu, androstendionu oraz testosteronu w surowicy krwi, w porównaniu z niepalącymi kobietami po menopauzie. U palących kobiet stwierdzono również obniżony poziom prolaktyny w surowicy krwi. Jak wiadomo, nikotyna stymuluje uwalnianie dopaminy, a dopamina hamuje sekrecję prolaktyny. Pojawiły się również doniesienia, że kobiety w fazie lutealnej odczuwają większy głód nikotynowy i palą większe ilości papierosów niż w fazie folikularnej. Być może jest to związane ze zjawiskiem wzrostu metabolizmu nikotyny, jako efektu wzrostu poziomu progesteronu. Inne badania nie potwierdziły jednak takiej zależności. Z kolei wyniki innych badań sugerują, że większa szansa na rzucenie palenia ma występować w fazie lutealnej niż folikularnej. Należy również wziąć pod uwagę, że zmieniające się poziomy hormonów płciowych w czasie cyklu miesięcznego mogą drogą genomową lub niegenomową wpłynąć na ekspresję i funkcjonowanie receptora nikotynowego lub metabolizm nikotyny. Wykazano, że najszybszy metabolizm nikotyny występuje u kobiet w ciąży oraz u kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną, nieco wolniejszy u kobiet niestosujących antykoncepcji hormonalnej, a najwolniejszy u mężczyzn. Wśród kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną najszybszy metabolizm nikotyny występował u kobiet stosujących tylko estrogeny jako antykoncepcję. Estrogeny mogą więc przyśpieszać przemianę nikotyny, choć w czasie zmian hormonalnych cyklu płciowego zjawisko to ma prawdopodobnie niewielkie znaczenie. Istnieje także hipoteza, że sercowo-naczyniowe efekty działania nikotyny i estrogenów mogą się nakładać, jednak nie ma na to jednoznacznych dowodów. Pomimo wielu niejasności we wzajemnym wpływie nikotyny i hormonów płciowych u kobiet wiadomo, że próby rzucenia palenia u kobiet częściej kończą się niepowodzeniem, nawet pomimo stosowania nikotynowej terapii zastępczej (NTZ). Nie tylko jednak różnice w poziomie hormonów czy funkcjonowaniu mózgu odpowiadają za taki stan rzeczy. Nie bez znaczenia pozostają tu przykładowo również niesprecyzowane jeszcze czynniki genetyczne, molekularne, anatomiczne czy socjalno-kulturowe. Dowodem tego są kraje, gdzie liczba palących kobiet i mężczyzn jest porównywalna. Dokładne poznanie wszystkich tych aspektów działania nikotyny na organizm pozwoli dopiero na opracowanie skutecznej metody walki z tym nałogiem. Jest to niezwykle istotne, gdyż o ile w krajach rozwiniętych liczba osób uzależnionych pozostaje na stałym poziomie lub nawet spada, o tyle w krajach rozwijających się ilość wypalanego tytoniu wzrasta. Ze względu na problemy z rzuceniem palenia u kobiet oraz negatywnym wpływem tytoniu na płodność fakt ten jest szczególnie niepokojący. Kobiety zaczynają palić coraz więcej, często w coraz młodszym wieku i niedługo ilość palących kobiet i mężczyzn może się zrównać. Zjawisko uzależnienia od palenia tytoniu jest znane od wieków i, niestety, cały czas aktualne. Jedną z podstawowych dróg przeciwdziałania temu zjawisku są działania edukacyjne i profilaktyczne, które powinny być prowadzone, między innymi, przez pracowników służby ochrony zdrowia. Taki też był cel, dla którego powstał ten artykuł. (autorzy: Barbara Macura, Leopold Śliwa)
.
Coraz więcej kobiet odsuwa decyzję o macierzyństwie, ale chciałyby zabezpieczyć swoją płodność. W Stanach Zjednoczonych można to zrobić, mrożąc komórki jajowe. Polskie prawo dopuszcza tę prodecurę tylko w ściśle określonych przypadkach. Po 30. roku życia rezerwy jajnikowe zaczynają spadać, gwałtownie między 35. a 37. rokiem życia. Stres, brak aktywności fizycznej, alkohol i papierosy mają znaczący wpływ na płodność. Tak samo jak masa ciała ani zbyt szczupła, ani zbyt otyła kobieta nie zajdzie z łatwością w ciążę, bo najczęściej takim skrajne przypadki są związane z zaburzeniami hormonalnymi. Insulinooporność i źle kontrolowane choroby tarczycy też nie sprzyjają zachodzeniu w ciążę, bo wtedy rzadziej dochodzi do owulacji. A gdy dodamy do tego używki, nieprawidłową dietę i siedzący tryb życia to wszystko wpływa i na kobietę, a także na mężczyznę. 6250 par ma zostać objętych nowym programem leczenia niepłodności, z czego 80 procent ma mieć przeprowadzoną dokładniejszą diagnostykę. Autorzy projektu przyznają, że problemy z niepłodnością ma 1,5 mln par w Polsce. Do programu mają być kwalifikowane zarówno małżeństwa, jak i pary żyjące w związkach nieformalnych. Warunkiem jest, by dotąd nie miały zdiagnozowanej niepłodności, a wcześniej przez co najmniej 12 miesięcy bezskutecznie starały się o ciążę. Zostaną one objęte opieką lekarza prowadzącego, który skieruje na odpowiednie badania i będzie monitorował proces diagnozy. Leczenie niepłodności obejmie działania farmakologiczne oraz chirurgiczne. Docelowo placówki, które dostaną status centrum zdrowia prokreacyjnego, mają również zapewnić kompleksową opiekę nad kobietą w ciąży i w połogu oraz nad noworodkiem. Oba resorty na pytanie, kiedy powstanie modelowe centrum leczenia niepłodności, odpowiadają, że trwają prace. Odsetek cesarskich cięć w Polsce jest jednym z najwyższych w Europie i wynosi ponad 40 procent wszystkich porodów, znacząco przekraczając unijną średnią. Lekarze często są pod bardzo dużą presją pacjentek. Tymczasem cesarka jest poważną operacją i wcale nie ułatwia porodu. Każde dziecko jest tak wyposażone przez naturę, że poród fizjologiczny jest dla niego najlepszym rozwiązaniem, ponieważ stymuluje procesy adaptacji do nowych warunków poza ciałem matki. W licznych badaniach naukowych wykazano, że poród operacyjny (mimo że w trakcie zabiegu jest bezbolesny) niesie większe ryzyko dla matki i dla dziecka niż poród naturalny. Podczas operacji mogą zdarzyć się różne powikłania, np. infekcje, uszkodzenie naczyń krwionośnych w macicy, uszkodzenie pęcherza moczowego lub jelit, duża utrata krwi czy zakażenie rany. Dziecko, które nie przeszło przez drogi rodne, może mieć problemy z układem oddechowym i jest bardziej narażone na wystąpienie astmy w przyszłości. Dochodzenie matki do pełnej formy trwa kilka miesięcy, zaś dolegliwości w miejscu blizny mogą utrzymywać się latami, natomiast blizna na macicy może być przyczyną komplikacji w kolejnej ciąży. Poronienie klinicznie stwierdzane jest przez lekarza w przypadku około jednej piątej rozpoznanych ciąż, ale poza tym jest jeszcze duża grupa kobiet, które tracą ciążę zanim wykonają test ciążowy czy trafią do gabinetu ginekologa. Dzieje się tak między innymi. w sytuacji, gdy nie dojdzie do implantacji zapłodnionej komórki jajowej w jamie macicy. Wówczas, tak jak co miesiąc, nabłonek gruczołowy macicy złuszcza się i jest wydalany razem z zapłodnioną komórką jajową. O ciąży może wówczas świadczyć jedynie wystąpienie krwawienia miesiączkowego kilka dni po spodziewanym terminie. W przypadku dwóch lub więcej niepowodzeń położniczych u kobiety, która była w ciąży z tym samym partnerem, lekarz powinien przeprowadzić pogłębioną diagnostykę, m.in. zlecić badania genetyczne obojga rodziców, aby znaleźć przyczynę problemu, co w wielu przypadkach daje szansę na skuteczne leczenie. Najczęściej poronienia wynikają z wady genetycznej zarodka czy płodu. Różnego rodzaju zaburzeń genetycznych jest bardzo wiele i w przypadku większości z nich albo w ogóle nie dochodzi do zapłodnienia komórki jajowej przez plemnik, albo zygota jest tak uszkodzona, że nie jest w stanie się rozwijać. W przypadku tzw. pustego jaja płodowego nie wykształca się węzeł zarodkowy. Na badaniu ultrasonograficznym widoczna jest tylko część trofoblastyczna, z której przy prawidłowym rozwoju ciąży rozwinęłoby się łożysko. Drugą pod względem ilościowym przyczyną poronień są zakażenia, w szczególności wirusowe wirusowe. Związane jest to z tym, że tkanka zarodkowa jest bardzo wrażliwa, nie ma jeszcze żadnych mechanizmów obronnych. Dodatkowo jest wiele chorób wirusowych, które w ciąży sama matka ciężko przechodzi. Bardzo groźna jest grypa, wirus paragrypy (tzw. grypy rzekomej), ale również różyczka, opryszczka, cytomegalia, odra, parwowiroza czy toksoplazmoza. Ponadto niebezpieczeństwo dla rozwoju ciąży niosą za sobą infekcje bakteryjne, przebiegające z podniesioną temperaturą i rozsiewem bakterii drogą krwi, podczas których może dojść np. do zakażenia wnętrza jamy macicy. Rzadszą przyczyną utraty ciąży są wady anatomiczne narządu rodnego kobiety, a także zrosty wewnątrzmaciczne. Czynników wpływających na zdolności prokreacyjne jest bardzo wiele. Niektóre, jak choćby jakość powietrza czy przebyte infekcje, są niezależne od nas. Wiadomo, że fundamentalne znaczenie dla płodności ma wiek przyszłych rodziców. Warto przy tym podkreślić, że optymalny okres rozrodczy dotyczy nie tylko kobiet, ale także mężczyzn. Powszechnie wiadomo, że najlepszą płodnością cieszą się kobiety przed trzydziestym rokiem życia. Rzadziej mówi się natomiast o tym, że pewne ograniczenia w tym zakresie wiek narzuca również mężczyznom. W ich przypadku czas optymalnej płodności uznaje się do 35-tego roku życia. Potem, wraz z upływem lat, zmniejszeniu ulega liczba plemników o prawidłowej budowie, zmniejsza się ich koncentracja w nasieniu i częściej dochodzi w nich do fragmentacji DNA. To w dalszej kolejności obniża szansę na zajście ciążę, ale też zwiększa ryzyko poważnych chorób u dzieci, takich jak: schizofrenia, autyzm czy choroba dwubiegunowa. Zgodnie z badaniami, znaczący wpływ zarówno na męską, jak i kobiecą płodność, ma odpowiednia dieta. Panom zaleca się przede wszystkim, aby podstawą ich diety były węglowodany. Ograniczyć należy z kolei produkty bogatobiałkowe, a także związki mogące naśladować działanie fitoestrogenów, obecne np. w soi. Warto też włączyć do diety orzechy i błonnik, a także zadbać o właściwy poziom mikroelementów, witamin E, C i D oraz koenzymu Q10. Działają one pozytywnie na metabolizm, a przez to na gospodarkę hormonalną. Chodzi przede wszystkim o związki cechujące się właściwościami antyoksydacyjnymi. Niwelują one wolne rodniki, co przekłada się na poprawę jakości nasienia, zmniejszając ilość uszkodzeń DNA plemnika. W czasach pandemii warto jest wspomnieć również o koronawirusowi i jego związku z ciążą. Przede wszystkim każda kobieta ciężarna powinna być monitorowana pod kątem potencjalnych objawów COVID-19, szczególnie jeżeli miała bezpośredni kontakt z osobą chorą. W przypadku pacjentek, które zakażenie koronawirusem przechodzą bezobjawowo lub skąpoobjawowo, warto podkreślić, że dopuszczalne jest leczenie ambulatoryjne - pod warunkiem monitorowania potencjalnych objawów alarmowych. Najważniejsze, że ogromna większość pacjentek ciężarnych, bo ponad 85 procent chorujących na COVID-19, będzie miała łagodny przebieg choroby. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że ciężarne, zwłaszcza będące w trzecim trymestrze ciąży, znajdują się w grupie ryzyka cięższego przebiegu choroby, szczególnie jeśli ciąży towarzyszą choroby współistniejące. Dotychczas opublikowano pojedyncze przypadki potwierdzonej transmisji wewnątrzmacicznej. W przebiegu COVID-19 jest do czynienia z bardzo krótkotrwałą wiremią, co wiąże się też z niewielkim ryzykiem transmisji wewnątrzmacicznej wirusa. Poza tym sugeruje się, że do zakażenia potrzebne są specyficzne receptory, których ekspresja w obrębie łożyska występuje na bardzo niskim poziomie. W dotychczasowych badaniach nie wykazano także, by COVID-19 zwiększał ryzyko poronienia, jeśli do zakażenia doszło w pierwszym trymestrze ciąży. Nie wykazano też zwiększonej częstości występowania wad wrodzonych u dzieci pacjentek z tej grupy.
Przez cały okres ciąży należy powstrzymać się od sięgania po papierosy. W ciąży nie można spożywać alkoholu, ponieważ nawet niewielkie ilości mogą zagrozić rozwijającemu się w łonie dziecku i determinować powstanie tzw. alkoholowego zespołu płodowego (FAS). Nie jest prawdą to, że czerwone wino pomaga zintensyfikować procesy krwiotwórcze. To samo dotyczy palenia tytoniu. Opieka ginekologiczna wymaga systemowego podejścia, a nie tylko doraźnych rozwiązań. Głównymi problemami są mierniki satysfakcji pacjentów oraz finansowanie świadczeń. Dobrą informacją jest to, że czas oczekiwania na specjalistów nie stanowi problemów dla pacjentów. Czas oczekiwania na świadczenie w trybie CITO do poradni ginekologiczno-położniczej czy do oddziałów szpitalnych jest natychmiastowy. W zakresie przypadków planowych czas oczekiwania to około 2 dni do oddziałów szpitalnych oraz około 5 dni do poradni. Zatrudnienie psychologa w wymiarze co najmniej pół etatu to nowe wymaganie, jakie musi spełnić każdy oddział ginekologiczno-położniczy I i II stopnia referencyjności, a więc te, w których odbiera się porody naturalne i niepowikłane, w przeciwieństwie do tych z najwyższego III stopnia referencyjności. Według nowych założeń szpital na I poziomie opieki musi mieć zapewnioną całodobową opiekę przynajmniej jednego specjalisty. Nie musi zapewniać znieczulenia czy neonatologa. Z kolei szpital III poziomu musi zapewniać dwóch specjalistów, całodobową opiekę 3 lekarzy, konieczność zapewnienia znieczulenia śródporodowego, co wiąże się z zatrudnieniem 2 anestezjologów. Zgodnie z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) odsetek ciąż zakończonych cesarskim cięciem nie powinien przekraczać 10-15 procent.Warto wspomnieć o porodzie francuskim, który łączy w sobie poród naturalny i cesarskie cięcie. Oznacza redukcję bólu dla rodzącej i krótszy czas hospitalizacji. Do niedawna cieszył się popularnością jedynie we Francji i Izraelu, ale w 2020 roku po raz pierwszy przeprowadzili go polscy lekarze. Metoda ta polega na nacięciu powłok brzusznych, jednak w odmienny sposób, niż w przypadku cesarskiego cięcia. Specjalista nacina wówczas skórę brzucha ciężarnej, ale nie narusza jamy otrzewnej. Niewielkie nacięcie macicy nie służy temu, aby dziecko mogło zostać wyjęte przez lekarza, ale po to aby było stopniowo wypychane przez matkę. Noworodek pokonuje wówczas podobną drogę jak tą, która przechodziłby podczas porodu naturalnego. Ponadto nie ma konieczności założenia cewnika do pęcherza moczowego, a pacjentce podaje się znieczulenie, ale często w zredukowanej dawce, co przekłada się na szybszy powrót do samodzielności po porodzie. Matka uczestniczy w akcji porodowej, a dziecko wydostaje się z macicy stopniowo, dzięki naturalnemu parciu. Podczas porodu kobieta posługuje się specjalnym ustnikiem zwanym gwizdkiem, co pomaga jej wytworzyć odruch parcia. Przed porodem jest instruowana przez lekarzy, w jaki sposób należy go używać, a podczas rodzenia wspiera ją w tym operator. Poród brzuszny pozwala zminimalizować dolegliwości bólowe, które występują u wielu kobiet po cesarskim cięciu. Ponadto po urodzeniu dziecka kobieta znacznie szybciej odzyskuje sprawność. Jeżeli nie wystąpią żadne komplikacje, już po kilku godzinach może samodzielnie chodzić, jeść i opiekować się dzieckiem. W przypadku typowego cesarskiego cięcia matka potrzebuje więcej czasu, żeby dojść do siebie. Zabieg ten jest poważną interwencją chirurgiczną, a organizm potrzebuje czasu, aby się zregenerować. Zaletą porodu francuskiego jest także fakt, że zmniejsza on ryzyko chorób u noworodka, pozwala uniknąć komplikacji podczas porodu i eliminuje niebezpieczeństwo wystąpienia niepłodności u kobiety.W naszym kraju około połowa porodów odbywa się przez cesarskie cięcie. Niestety, powikłania możliwe po porodzie tą metodą są coraz bardziej znane na nich temat przeprowadza się co raz większą liczbę badań. Wśród nich wymienia się między innymi cukrzycę, astmę oskrzelową, choroby tarczycy, czy ADHD. Skłaniają one lekarzy do rozwoju chirurgicznych metod rozwiązywania ciąży i opracowaniu coraz to nowszych, bezpieczniejszych technik. Zdaniem ekspertów należy także skoncentrować się na kwestii dostępu do świadczeń ginekologiczno-położniczych na obszarach wiejskich. W sytuacjach nagłych pacjentki powinny kierować się do szpitala, ale jeśli mówimy o planowych wizytach i profilaktyce to nawet wiejskie ośrodki ginekologi będąc otwarte raz w tygodniu byłby w stanie zrealizować potrzeby mieszkańców. Ograniczeniem jest jednak wymóg przy podpisaniu umowy gabinetu z NFZ dotyczący czasu otwarcia w tygodniu. Wymóg 6 dni i popołudniowych godzin otwarcia w tygodniu jest nie niemożliwa do zrealizowania. Jak wskazują badania, kobiety w ciąży są zagrożone ciężkim przebiegiem infekcji koronawirusem objawiającym się m.in. zespołem ostrej niewydolności oddechowej. Ten stan w czasie ciąży wiąże się ze zwiększonym ryzykiem porodu przedwczesnego, poronienia i innych niekorzystnych skutków dla zdrowia matki i noworodka. Wyniki innego badania wykazały, że u zakażonych kobiet występuje o 60 do 97 procent zwiększone ryzyko przedwczesnego porodu. U zakażonych kobiet z gorączką i niewydolnością oddechową stwierdzili pięciokrotny wzrost powikłań u noworodków, w tym niedojrzałość płuc, uszkodzenie mózgu i zaburzenia wzroku. Spośród dzieci urodzonych przez chore matki, jedenaście procent uzyskało pozytywny wynik testu na koronawirusa. Jednakże infekcje przenoszone na dzieci nie wydają się być związane z karmieniem piersią. Badanie łączy je raczej z porodem przez cesarskie cięcie. Szczepienie kobiet w ciąży przeciwko COVID-19 szczepionką mRNA nie wpływa na zwiększone ryzyko poronienia. Anemia może mieć negatywny wpływ nie tylko na przebieg porodu i rozwój ciąży, ale również na płód i noworodka. Z tego względu nie można lekceważyć żadnych jej objawów. Podczas niedokrwistości wzrasta ryzyko: poronienia, porodu przedwczesnego, a także wewnątrzmacicznego zahamowania wzrastania płodu, a w najgorszym scenariuszu do jego śmierci. Jednym z podstawowych i najprostszych sposobów walki z anemią jest wzbogacenie diety w produkty bogate żelazo. Produktami zawierającymi znaczne ilości żelaza są pokarmy pochodzenia zwierzęcego: mięso, przede wszystkim cielęcina, podroby, wołowina oraz ryby. W diecie nie powinno zabraknąć również warzyw m.in.: brokułów, szpinaku, botwinki czy nasion roślin strączkowych. Niestety, żelazo pochodzenia roślinnego jest gorzej przyswajalne przez organizm. Dlatego istotne jest nie tylko dostarczanie do organizmu odpowiednich ilości żelaza, ale również spożywanie składników, które pozwolą na jego lepsze wchłanianie np. witaminę C, witaminy B12, B6, foliany. Jak pokazują badania, ogromną rolę odgrywa w tym procesie także laktoferyna. Warto wspomnieć o wynikach badania, z których wynika, że aż 95 procent polskich kobiet ciężarnych, które nie stosowały suplementacji żelazem miało obniżone zapasy ferrytyny, co jest czynnikiem zwiększonego ryzyka rozwoju niedokrwistości w ciąży. Udowodniono, że laktoferyna pozytywnie wpływa na poprawę parametrów krwi w tym Hb, poziomu ferrytyny u kobiet ciężarnych z anemią szczególne ma to znaczenie od II trymestru ciąży, ponieważ w tym okresie zwiększa się naturalnie ryzyko wystąpienia niedokrwistości. Laktoferyna sprawia, że dochodzi do odblokowania zapasów żelaza zmagazynowanych w wątrobie. Ponadto korzystnie wpływa ona na lepszą przyswajalność żelaza z diety w jelitach. To zadanie pełni dzięki zdolności mocnego i odwracalnego wiązania jonów żelaza.Wbrew pozorom, dieta kobiety w ciąży jest bardzo zbliżona do zaleceń dotyczących zdrowego odżywiania całej populacji. Jedząc zgodnie z piramidą żywienia i wybierając niskoprzetworzone produkty, z pewnością uda się pokryć zapotrzebowanie na większość składników samą dietą. Zapotrzebowanie na białko, witaminy i składniki mineralne w większości przypadków wzrasta o około jedną piątą. w stosunku do zapotrzebowania sprzed ciąży. Przykładowo ilość potrzebnego w ciąży białka wynosi 1,2 g/kg masy ciała, a przed ciążą około 1 g/kg masy ciała. Warto zatem zadbać o to, aby w każdym posiłku pojawiały się produkty bogate w proteiny, ale zdecydowanie nie trzeba, a wręcz nie należy z nimi przesadzać. Alkohol, nikotyna, objadanie się - z tymi nałogami najczęściej zmagają się Polacy maromaro2 Wydawało mi się, że na przestrzeni lat znacznie zmniejszyła się liczba osób nałogowo palących papierosy, ale według doniesień opisanych w artykule jest inaczej. Warto również wspomnieć, że istnieje ogromna liczba użytkowników nowych form dostarczania nikotyny z wykorzystaniem elektronicznych urządzeń. Zastanawiam się więc czy też te osoby są uwzględnione w badaniu. Według badań, tego rodzaju rozwiązanie jest dużo lepsze niż klasyczne papierosy ponieważ nie dostarcza się do organizmu substancji smolistych, ale wciąż są one źródłem nikotyny, które mają działanie karcynogenne.